Nim gwiazda młodego wojownika rozbłyśnie pełnym blaskiem oprócz uporczywie rozwijanych umiejętności, rodzi się coś jeszcze – pseudonim. Najczęściej swoją genezą sięga on właśnie najmłodszych lat i odnosi się do wyglądu, usposobienia, czy niezwykle komicznej sytuacji, która danej osobie się przytrafiła, a „ksywa” jest niejako upamiętnieniem tego momentu. Zastanawialiście się kiedyś, jakie historie łączą się z waszymi idolami, występującymi w klatkach i na ringach? Zapraszam zatem na #5 odsłonę cyklu „Historia Mojej Ksywy”, w którym zapytaliśmy Oskara Siegerta jaka historia wiąże się z jego pseudonimem! (U dołu wpisu znajduje się link do historii Adama Niedźwiedzia)
Filip Wiszniewski: Widziałem na instagramie Twoją nazwę „Oskar Sugarboy”. Czy jest to jakiś Twój pseudonim ringowy? Jaka jest jego geneza?
Oskar Siegert: Tak, chłopaki z kadry z Gangu Łysych tak mnie nazwali ze względu na to, że jestem uzależniony po prostu od słodyczy. Taka jest geneza. Chłopaki byli w szoku, że jestem w stanie tyle słodyczy zjeść przy takiej wadze. Teraz się śmieją, bo teraz najgorsze dwa dni bez węglowodanów kompletnie. Bez soli. Bez cukru.
Filip Wiszniewski: Jeszcze jesteś uśmiechnięty.
Oskar Siegert: Jeszcze coś tam węgli zostało także końcówka. Jutro podejrzewam już będzie depresja, ale poradzimy sobie – przyznaje ze śmiechem zawodnik.