Polska waga ciężka w ostatnim czasie radzi sobie bardzo przeciętnie. Idealnym przykładem na potwierdzenie tych słów jest sytuacja w KSW. Phil de Fries (19-6) wyczyścił całą kategorię i stał się niekwestionowanym mistrzem. A jeszcze nie tak dawno na tronie siedział Karol Bedorf (15-5). Czy teraz Szczecin znalazł jego następcę?
Michał Piwowarski (4-2) to obecnie jedna z największych nadziei federacji Babilon MMA. Podopieczny Piotra Bagińskiego jest jednym z najlepszych grapplerów w Europie, co regularnie potwierdza startując i osiągając sukcesy w zawodach najwyższej rangi.
„Piwo” jest dość małym zawodnikiem jak na wagę ciężką (do ostatniej walki wniósł tylko 101 kg), ale nie przeszkadza mu to, by pokonywać fighterów większych od siebie. Ostatni rywal Michała, Filip Toe wyglądał jak przeciwnik z zupełnie innej kategorii, ponieważ był o 20 kilogramów cięższych. Nie przeszkodziło to jednak zawodnikowi ze Szczecina w odniesieniu zwycięstwa przed czasem. Walkę oczywiście rozstrzygnął w parterze, w którym króluje.
Nie wiadomo jak długo Piwowarski pozostanie w wadze ciężkiej, ale jeśli będzie chciał dalej się tam bić, to uważam, że może on osiągnąć więcej od Karola Bedorfa. Solidna stójka nad którą cały czas pracuje i świetny parter, w którym potrafi wyczarować najróżniejsze poddania, stawia go w bardzo korzystnej sytuacji.
O opinię poprosiłem także redakcyjnego kolegę – Filipa Wiszniewskiego:
Czy Michał Piwowarski może zostać Bruce’m Lee? Nieprzypadkowo zadajemy sobie dziś takie pytanie, ponieważ zarówno „Piwo” oraz Karol Bedorf, swoją klatkową grę opierają głównie na umiejętnościach grapplingowych, lecz aby osiągnąć szczyt potrzebna jest także skuteczna stójka. Brawurowe kopnięcie Bedorfa, które wyprowadził prosto w głowę Michała Kity na KSW 33 przeszło do historii polskiego MMA. Bedorf sukces odniósł ciężką pracą i jest on niepodważalny mimo, że jego ostatnie wyniki mogą pozostawiać nieco do życzenia. Michał Piwowarski zdaje się być Karolem Bedorfem nowej generacji. Dla Michała nie istnieje pozycja w parterze, z której nie byłby w stanie zagrozić swojemu rywalowi, bez względu na ilość wcześniej przyjętych ciosów. Dowód? Ezekiel, czyli rzadko spotykana technika, którą udusił Marcina Kalatę. Najlepszym tego jednak przykładem jest szalona walka z gali Babilon MMA 13 z mocno faworyzowanym wówczas Łukaszem Brzeskim. Obaj zawodnicy będąc na skraju nokautu słaniali się na nogach, a Piwowarski mimo porażki do końca łapał instynktownie kończyny rywala do technik kończących. Piwowarski już teraz udowadnia, iż jest w stanie rywalizować na wysokim poziomie z przekrojowymi zawodnikami, czego dowodem jest 11 lokata w rankingu polskiego MMA, przygotowanego przez #PolishFighters. Jeśli tylko udoskonali swój kickboxing, który cały czas szlifuje może z pewnością zrobić przeciąg w polskiej wadze ciężkiej, która od lat kuleje. Czy „Piwo” powtórzy sukces Bedorfa? Trudno powiedzieć, ponieważ Karol wchodził na szczyt w momencie wczesnego rozwoju MMA w naszym kraju, zaś Piwowarski musi mierzyć się już w pełni rozwiniętej dyscyplinie, jednak moim zdaniem na jego korzyść przemawia większa płynność w poruszaniu się w parterze. Ostatnimi czasy również dochodzą nas słuchy o chęci przejścia Michała do kategorii półciężkiej. Kto wie? Może będzie to strzał w dziesiątkę?
A co wy o tym myślicie?