Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Jakubem Drozdowskim (am.22-3). Ten młody chłopak już 20 czerwca stoczy swoją kolejną walkę na gali Krwawy Sport 1.
Cześć Kuba, co u Ciebie? Jak samopoczucie przed walką na Krwawym Sporcie?
Cześć, czuję się bardzo dobrze, fizycznie i psychicznie. Jestem mega pozytywnie nakręcony i już odliczam dni do walki.
Twoim rywalem jest mocny Sebastian Decowski. W czym upatrujesz swoich szans?
Nie nastawiam się na walkę w konkretnej płaszczyźnie. Tak jak powiedziałem to w zapowiedzi, do walki jestem przygotowany na wszystko. Jak będzie możliwość walki w stójce, to będę się bił. A jak walka przeniesie się, do parteru, to będziemy rzeźbić w parterze.
Zostańmy jeszcze przy temacie Sebastiana… W rankingu tapology jesteś numerem 1, a on numerem 2. Czy nakręca Cię to jeszcze bardziej?
Jak najbardziej. Cieszę się, że mogę zmierzyć się z przeciwnikiem, który jest równie wysoko w rankingu i ciężko na to zapracował. Nie zmienia to jednak faktu, że nie mam zamiaru spaść ze szczytu tego rankingu.
A kiedy zamierzasz wejść na zawodowstwo? Nowe nazwiska w kategorii koguciej to coś, na co czekają kibice…
Na tą chwilę nie myślę o tym. Mam jeszcze zaplanowaną walkę w listopadzie na gali Celtic Gladiator, również amatorską, której termin został przeniesiony ze względu na wirusa. Jeżeli wszystko dobrze się ułoży, to może w niedalekiej przyszłości przejdę na zawodowstwo. Teraz głównym celem jest walka na Krwawym Sporcie.
A jak wyglądają kulisy zakontraktowania Cię na tą galę?
Napisał do mnie Artur Smarzyński, współorganizator gali, z propozycją walki z Sebastianem Decowskim 20 czerwca. Przekierowałem go do mojego trenera, który jest również moim managerem. Sam już znałem nazwisko i nie ukrywam, chciałem takiej walki. Długo nie czekałem, dostałem potwierdzenie od trenera następnego dnia, że bierzemy to. Było to miesiąc po przeniesieniu gali Celtic Gladiator na listopad, więc można powiedzieć, że byliśmy w dobrym miejscu i czasie.
A jak przygotowywałeś się w tym trudnym czasie?
Nie był to wielki problem. Na początku jedyne co wchodziło w grę, to treningi na dworzu lub na siłowni u znajomego w piwnicy. Jedynym ograniczeniem była kreatywność. Każdy trening był konsultowany z trenerem, ale już niedługo potem pozwolono wrócić nam na salę treningową i wszystko wróciło do normy.
No to nie będę przeciągał… Czy zechcesz dodać coś od siebie na koniec?
Nie mam nic więcej do dodania.
Kuba, dziękujemy Ci za wywiad!