Bartosz Fabiński (15-3) po krwawej walce pokonał Darrena Stewarta (11-5-0-1) podczas gali Cage Warriors 113!
Bartosz Fabiński to piekielnie nieustępliwy facet. Kiedy dowiedział się o odwołanej gali UFC on ESPN+ 29 na której miał stoczyć walkę, zrobił wszystko, aby przygotowania nie poszły na marne, tym bardziej, że w dalszej perspektywie nie widać nadchodzących gal.
Okazja na stoczenie walki pojawiła się od zaprzyjaźnionej z UFC organizacji Cage Warriors. Bartosz mimo ryzyka spowodowanego epidemią koronawirusa podjął walkę z Darrenem Stewartem. Kolejnym dowodem determinacji i odwagi Polaka jest fakt, że na co dzień toczy walki w kategorii półśredniej, a ta została zakontraktowana w kategorii średniej, w której Fabiński ostatni raz walczył w 2015 roku.
Początkowe sekundy starcia to momentalne skrócenie dystansu przez Fabińskiego i dociskanie rywala do siatki. W pierwszej połowie rundy byliśmy świadkami wielokrotnego odwracania pozycji przez obu zawodników. Każdy z nich dociskał i był dociskany do siatki. W końcu Polak przycisnął mocniej, acz przyjął tym samym kilka mocnych łokci, które rozcięły głowę oraz łuk brwiowy. Pod koniec rundy Polak wykonał pierwsze udane obalenie w tej walce. Mimo problemów z ułożeniem rywala na macie Bartosz nie oddał dominującej pozycji do końca pierwszej odsłony. Zakrwawiony Fabiński szybko został opatrzony i przygotowany do drugiego starcia.
W kolejnych rundach przewaga Polaka tylko się powiększała chociaż Anglik próbował zapiąć gilotynę. Wyswobodzony Fabiński obijał rywala ciosami i łokciami, czy to z pozycji bocznej, półgardy, czy to z gardy. Coraz bardziej zakrwawiony Polak farbował nie tylko swoje ciało oraz rywala, ale także malował białe płótno klatki wycierając rywala o nią. W trzeciej rundzie to niespodziewanie Darren postanowił pokusić się o obalenie, które zakończyło się sukcesem. Fabiński jednak szybko wstał, wyprowadził kolano na odejściu i ponownie zaprosił rywala do parteru spod siatki. Na głowę Anglika spadała spora ilość mocnych ciosów, które odebrały mu chęć dalszej rywalizacji. Kolejne próby powrotu do stójki spotkały się z mocnym wyniesieniem i grzmotnięciem nim o matę.
Fabiński zwyciężył jednogłośną decyzją sędziów 30 do 27 i dwa razy 30 do 26.