Tyson Fury (29-0-1), to niespełna 32-letni pięściarz, który największą sławę zdobył w momencie, gdy pokonał panującego ponad dekadę Władimira Kliczko (64-5). Zyskał wtedy status najlepszego boksera wagi ciężkiej…Ale okazuję się, że droga na szczyt dla Brytyjczyka była wyjątkowo trudna.
Tyson „Gypsy King” Fury, to urodzony w Manchesterze bokser. Pochodzi z pięściarskiej rodziny, gdyż jego przodkowie od wielu lat walczyli na gołe pięści, a jego ojciec John był zawodowym pięściarzem. Tradycja ta została aż do dzisiaj, bo oprócz „Króla Cyganów”, dwóch jego kuzynów jest zawodowymi pięściarzami – Andy Lee (34-3-1), były mistrz świata WBO w wadze średniej oraz Hughie Fury (23-3), który był pretendentem do tytułu mistrzowskiego wagi ciężkiej.
Mimo to Tyson Fury nie był skazany na pięściarstwo. Jego ojciec wręcz nawet nie chciał, by syn został bokserem, bo wie ile ten sport kosztuje wyrzeczeń i zdrowia. Mimo to”Gypsy King” postanowił zostać bokserem, gdyż już od małego złapał do tego bakcyla. Młody Brytyjczyk był w stanie chodzić kilka kilometrów dziennie do bokserskiego klubu, aby w przyszłości spełnić swoje marzenie o zostaniu mistrzem świata. Pochodził on z rodu irlandzkich Travellersów, przez co naukę zakończył bardzo szybko i w młodości często był wyśmiewany. Mimo to, Fury wciąż robił swoje i ciężko trenował.
Gdy została podjęta decyzja o zaczęciu toczenia walk amatorskich pojawił się kolejny problem. Rywale, gdy tylko zobaczyli Tysona Fury’ego, momentalnie rezygnowali z walki z nim, gdyż jako nastolatek miał on blisko 2 metry wzrostu i ważył 100 kilogramów. Gdy toczył już walki z rywalami, którzy odważyli stanąć oko w oko z nim, to Anglik zazwyczaj ich łatwo pokonywał. Dzięki temu jego celem został występ na igrzyskach olimpijskich w 2008 w Pekinie, ale wtedy Wielką Brytanię pojechał reprezentować David Price i przywiózł stamtąd brązowy medal.
Jak możemy dowiedzieć się z biografii Fury’ego pt. „Tyson Fury.Bez maski” był on sfrustrowany tą decyzją i podjął decyzję o przejściu na zawodowstwo. Od początku kariery niewiele osób na niego stawiało, ale on już od pierwszych walk pokonywał solidnych i znacznie bardziej doświadczonych rywali. Pierwszą wielką walkę stoczył w 2011 roku z Dereckiem Chisorą i mimo, że kompletnie nikt na niego nie stawiał (no może poza rodziną), to on wypunktował znacznie bardziej znanego pięściarza i piął się dalej w rankingu, aż dojdzie do walki z niekwestionowanym wówczas mistrzem, Władimirem „Doktorem Stalowym Młotem” Kliczko. Jak się okazało droga do tego pojedynku była długa i wyboista, bo Fury musiał wygrać jeszcze 9 walk. Gdy wreszcie doszło do walki z Ukraińcem, to tradycyjnie już nikt nie myślał o tym, że ten „Król Cyganów” może zostać mistrzem świata. Jak jednak wiemy, wszyscy się mylili, bo Tyson Fury wypunktował mistrza na pełnym dystansie…Ale wtedy zamiast radości, nadszedł najgorszy moment w karierze Brytyjczyka. Powróciła depresja i była ona znacznie mocniejsza niż wcześniej. Fury’emu przestało zależeć na wszystkim, włącznie z życiem. Zaczęła nachodzić go myśli samobójcze,a nawet jak opisał we wspomnianej wcześniej biografii, próbował się zabić jadąc swoim samochodem…
Na szczęście gdzieś w głowie Brytyjczyka pojawił się głos rozsądku i do niczego złego nie doszło i po pewnym jeszcze trudniejszym czasie, Fury postanowił wrócić do boksu. Wtedy rękę do niego wyciągnął były już trener Ben Davison i pomógł mu wrócić do boksu po 2,5 roku przerwy. Po 2 stoczonych walkach, w 2018 roku Tyson dostał szansę powrotu na szczyt, a jego rywalem został nokautujący wszystkich rywali Deontay Wilder (42-0-1). Jeśli chodzi o typowanie tego pojedynku, to sytuacja jak zwykle się powtarzała, dla wszystkich faworytem był Amerykanin, a nie walczący jeszcze z samym sobą były mistrz. Walka w Staples Center zakończyła się kontrowersyjnym remisem, bo dla większości zdecydowanie lepszy był Fury, lecz był on liczony dwukrotnie i to bardzo mocno wpłynęło na decyzję sędziów. Mimo wszystko jak sam Brytyjczyk mówi był to „zwycięski remis”, bo znów pokazał całemu światu, że „Gypsy King” jest w grze.
W 2019 roku Fury stoczył dwie walki, z Tomem Schwarzem i Otto Wallinem. Po walce z tym drugim Ben Davison przestał być trenerem Tysona, lecz jak obaj mówią, wciąż są w przyjacielskich relacjach. Te dwa zwycięstwa zapewniły Fury’emu rewanż z Wilderem do którego dojdzie już 22 lutego. Czy „Król Cyganów” powróci na tron i rozprawi się z wciąż niepokonanym Deontayem Wilderem? O tym przekonamy się za lekko ponad tydzień, ale cały ten felieton pokazuje jak charakternym gościem jest Tyson Fury. Jego życie to sinusoida, a wyjście z depresji jest z pewnością jego największym sukcesem…