Adrian „Ares” Błeszyński zawalczy z Diego Diasem na pierwszej na świecie podziemnej gali MMA w Kopalni Soli „Wieliczka”. – Jednego Brazylijczyka pokonałem, więc nie spanikuję przed drugim. Chcę wygrać i zasłużyć na pas Babilon MMA – mówi Polak przed starciem zaplanowanym na 26 października. – Nie obawiam się walczyć pod ziemią, z Błeszczyńskim mogę spotkać się nawet na Księżycu – dodał z kolei Brazylijczyk.
– Brazylijscy sportowcy albo grają w piłkę nożną, albo walczą w tamtejszej odmianie jiu-jitsu. Z pewnością Dias nie był piłkarzem, jest za to bardzo solidnym zawodnikiem MMA. Pozytywnie ładują mnie pojedynki z zagranicznymi przeciwnikami. Na początku roku pokonałem jego rodaka Claudio Rochę, więc nie spanikuję przed kolejnym Brazylijczykiem. Michał Pietrzak przypomniał mi jak smakuje porażka, ale więcej nie chcę przegrywać – powiedział Adrian „Ares” Błeszyński.
– Będę walczył ze „stójkowiczem”. Na tym etapie przygotowań zmiana stylu walki rywala jest do zaakceptowania, gdyż dopiero zaczynamy szlifować elementy taktyczne. Pietrzak pokazał jak można wygrać z Błeszyńskim, ale trzeba pamiętać, że Adrian w każdym momencie walki jest niebezpieczny i przekonał się o tym mój kolega Claudio Rocha. Kibice mogą być pewni fajerwerków w tym starciu – zapowiada Brazylijczyk.
Adrian Błeszyński wyraźnie przegrał na punkty z Michałem Pietrzakiem, ale pokazał niesamowity charakter i determinację. Dodał, że już otrząsnął się po tym niepowodzeniu.
– Po zwycięskich pojedynkach i w ogóle przez całą karierę nie otrzymałem tylu pozytywnych wiadomości od znajomych i fanów MMA. Najczęściej padało słowo „Wojownik”, co mi bardzo schlebia. Dużo osób podkreślało, że inni na moim miejscu dawno by się poddali, a ja walczyłem do końca. W ostatnich minutach, sekundach ciężko było mi się bronić, ale cały czas wierzyłem w jakiś „lucky punch”. Zdawałem sobie sprawę, że na punkty nie wygram, ale nie odpuszczałem. Na pewno walka z Pietrzakiem nauczyła mnie więcej niż wszystkie inne wygrane – przyznał.
W tym roku Diego Dias zwyciężył we wszystkich 3 pojedynkach w swojej ojczyźnie. – Widziałem jedną z tych walk. Typowy brazylijski styl, zawodnik silny w parterze, ale też mocno uderzający w stójce. Ja też mam swoje atuty i już mam przepis na kolejne zwycięstwo. Wiem również jakie błędy popełniłem z Michałem. Poza tym wtedy wyszedłem do walki z kontuzją, o czym wcześniej nie wspominałem. Inna sprawa, że nie czuję się dobrze walcząc w klatkoringu. Dla mnie MMA to MMA i chcę walczyć w klatce – mówi „Ares” Błeszyński, który ma purpurowy pas w ju-jitsu brazylijskim.
Diego Dias ucieszył się na wiadomość o rywalizacji w Kopalni Soli „Wieliczka” – 125 metrów pod ziemią w Komorze Warszawa. – Obaj będziemy mieli takie same warunki, dlatego nie mam żadnych obaw. Mógłbym bić się z Adrianem Błeszyńskim także pod wodą, a nawet na Księżycu.
Najbliższym celem Polaka jest możliwość walki o pas federacji Tomasza Babilońskiego. – Na razie nie zasługuję na takie trofeum, ale jeśli wygram 2-3 walki, wówczas moja sytuacja się zmieni i dostanę szansę. Na pewno ją wykorzystam – podkreślił.