Nim gwiazda młodego wojownika rozbłyśnie pełnym blaskiem oprócz uporczywie rozwijanych umiejętności, rodzi się coś jeszcze – pseudonim. Najczęściej swoją genezą sięga on właśnie najmłodszych lat i odnosi się do wyglądu, usposobienia, czy niezwykle komicznej sytuacji, która danej osobie się przytrafiła, a „ksywa” jest niejako upamiętnieniem tego momentu. Zastanawialiście się kiedyś, jakie historie łączą się z waszymi idolami, występującymi w klatkach i na ringach? Zapraszam zatem na #4 odsłonę cyklu „Historia Mojej Ksywy”, w którym po Kacprze „Wiórze” Koziorzębskim, Bartłomieju „Małpie” Koperze, Michale „Dr. Beast” Sobiechu zapytaliśmy Adama Niedźwiedzia jaka historia wiąże się z jego pseudonimem!
Filip Wiszniewski: Wiadomo, jest to pseudonim od Twojego nazwiska natomiast, czy możesz przybliżyć mniej więcej genezę tego pseudonimu? Kto go może jako pierwszy użył?
Adam Niedźwiedź: Kurczę, to chyba było gdzieś w podstawówce, wiesz? Pamiętam był jeszcze „Niedziu Mały”, bo ja kiedyś byłem strasznie małym gościem. Dopiero potem to sobie sam przeinaczyłem, że „Niedziu” jest spoko, bo wyrosłem trochę i tak zostało już do dzisiaj. Znajomi tak do mnie mówią. Lubię tę ksywkę, ale to jest ksywka w życiu codziennym, a nie do wyjścia do oktagonu. Tam wchodzi tylko Adam Niedźwiedź. – śmieje się zawodnik