Już podczas gali KSW 57 do okrągłej klatki wejdzie ponownie Artur Sowiński. Jego rywalem będzie inny były czempion organizacji, Borys Mańkowski. Obaj panowie podchodzą do siebie z dużą dozą szacunku, ale też zapowiadają, że w klatce będą chcieli wygrać w jak najbardziej efektowny sposób.
– Jestem pewny, że jeżeli tylko nadarzy się okazja na brutalne skończenie walki przed czasem, skorzystamy z niej i Borys zachowa się tak samo – mówi Artur. – Podobnych walk, w których nie było negatywnych emocji między zawodnikami – wręcz pojawiało się koleżeństwo, czasem i nawet przyjaźń – było wiele. I te starcia wychodziły naprawdę bardzo ostro. Spójrzmy na przykład Michała Materli i jego walki z Mamedem – nokaut przy pierwszej możliwej okazji. Drugi przykład, czyli niedawna walka Michała z Roberto Soldiciem. Panowie również się mocno szanowali, ale Roberto nie miał żadnych skrupułów, żeby zadawać ciosy, którymi dążył do zniszczenia Materli. U nas będzie to samo. Jeżeli tylko będę miał go na wyciągnięcie ręki lub nogi, zadam cios, albo wyprowadzę kopnięcie. Mimo największego szacunku dla dokonań i umiejętności Borysa, wyprowadzę cios z odpowiednią mocą i precyzją.
Artur Sowiński ma za sobą długą drogę przez świat MMA. Do tej pory stoczył ponad trzydzieści walk. Dziś jednak uważa, że właśnie teraz nadszedł najlepszy moment jego kariery.
– To widać po moich ostatnich walkach. Zdecydowanie jestem w szczytowym momencie kariery. Jestem pewien, że „Kornik” z dziś pokonałby „Kornika”, który w 2015 roku zdobywał pas.
Mówiąc natomiast o pasie mistrzowskim Artur nie kryje swoich sportowych ambicji i liczy, że zwycięstwo nad Mańkowskim da mu możliwość wyjścia do walki o tytuł.
– Jestem przekonany, że gdybyśmy z Borysem zrobili show. Powyzywali się nieco, to już ta walka miałaby status starcia mistrzowskiego. Ale ja nie chcę w ten sposób dojść do walki o pas. Dalej, mimo sukcesów i wieku, mam ambicje sportowe i jeżeli ma być mi dane zawalczenie o pas, to tylko i wyłącznie ze względu na moje zwycięstwo, moje umiejętności, a nie ze względu na to, że potrafię sztucznie nakręcić z kimś konflikt. Ja taki nie jestem. Nie potrzebuję bycia sztucznym i nieprawdziwym.
Popularny „Kornik” swoją przygodę z zawodowym MMA rozpoczął w roku 2007, a trzy lata później zadebiutował w KSW. Do dziś jednak, mimo pokaźnego doświadczenia, stara się cały ewoluować jako zawodnik.
– Wiele rzeczy zmienia się cały czas, choćby ze względu na to, że zmienia się moje ciało, moja psychika. Często mówimy o tym, że zawodnik staje się bardziej doświadczony i traktujemy to tylko i wyłącznie jako atutu, a nie bierzemy pod uwagę tego, co się wiąże z tym, że człowiek może być bardziej rozbity, bardziej może wpadać w monotonię treningową. Może ktoś musiałby mu wskazać, nowe bodźce? Może jego ciało się słabiej regeneruje? Jest dużo zmiennych, które idą za doświadczeniem. I do tych zmiennych trzeba bez przerwy się dostosowywać. Myślę, że robię to na tyle dobrze, że w tej chwili mam na koncie dwa fajne nokauty i nie wyłapałem w ostatnich walkach żadnego ciosu od przeciwnika, więc jest dobrze.
Do walki Artura Sowińskiego z Borysem Mańkowskim dojdzie już 19 grudnia.
Uruchomiona została już sprzedaż dostępów do wydarzenia w serwisie KSWTV.com.