Nim emocje po gali UFC on ESPN+ 25 w Rio Rancho opadły, Conor McGregor nie dał o sobie zapomnieć i postanowił podgrzać jeszcze bardziej atmosferę po wyczynach Jana Błachowicza. Krewki Irlandczyk postanowił wybrać swojego kolejnego rywala.

Conor McGregor to najpopularniejszy zawodnik mieszanych sztuk walk na świecie – „cold fact” (chłodny fakt). Nie od dziś wiadomo, że Irlandczyk z tego tytułu często przebiera w swoich potencjalnych rywalach, wykorzystując swoją pozycję negocjacyjną. Nie inaczej było po UFC RioRancho gdzie Diego Sanchez (30-12) pokonał Michela Pereirę (23-11), ale tylko ze względu na niefrasobliwą postawę Brazylijczyka, który przez niemal trzy rundy deklasował Sancheza, lecz poczuł się tak pewnie w klatce i zapędził się w swoich poczynaniach do tego stopnia, iż wypłacił swojej ofierze nielegalne kolano w parterze. Rozcięte czoło, niezdolność Amerykanina do walki, ogromne pretensje, które notabene Pereira powinien mieć tylko i wyłącznie do siebie. Tak czy inaczej wynik poszedł w świat; Sanchez wrócił na ścieżkę zwycięstw stając się jeszcze bardziej łakomym kąskiem dla młodszych wilków szukających swojej szansy na zwycięstwo. McGregor nie omieszkał wykorzystać tego faktu zapraszając Diego do wspólnej walki na twitterze:

Nie wiadomo na ile poważnie można traktować ten wpis, niemniej jednak w obliczu tego, że potencjalny rywal Conora Jorge Masvidal (35-13) zmierzy się z Kamaru Usmanem (16-1) o mistrzowski pas kategorii półśredniej, a Khabib Nurmagomedov (28-0) z Tonym Fergusonem (25-3) o pas lekkiej, zestawienie z Sanchezem jest iście prawdopodobne.